Kilka rad o tym, jak świadomie łagodzić emocjonalny rollercoaster w czasie pandemii.

„Powiedziałem, że masz się nie wtrącać. Mam prawo do odrobiny przestrzeni!” – wykrzyczał w poczuciu bezradności Michał. Ewa przełknęła łzę i zduszonym głosem wymamrotała – „Rozumiem, że dzieci i ja odbierają ci upragnioną wolność. Dobrze, nie będziemy już się wtrącać w twoje życie.” – Ewa powoli wychodzi z pokoju zamykając za sobą drzwi.. Michał jeszcze bardziej się zasępia słysząc w oddali dziecinny głos – „Mamo….ale dlaczego nie mogę zapytać taty o tą jedną tylko rzecz? Tylko tą jedną…”

Brzmi znajomo? Taka historia Michała i Ewy może przytrafić się każdemu z nas, w szczególności, gdy nagle zmieniające się warunki zewnętrzne wymuszają na nas zmianę funkcjonowania. Ograniczenie przestrzeni życiowej, poczucie braku kontroli, kryzys w pracy, natłok informacji, niepewność jutra, lęk o zdrowie najbliższych – wszystko to jest żyzną glebą dla silnych emocji i konfliktów. Dlatego też, w tym artykule przyjrzymy się temu, jak balansować naszą emocjonalność, aby nie dopuścić do szalonej jazdy na rollercoasterze.

Po co w ogóle mamy emocje? Emocje są komunikatem ewolucyjnym, niosącym ze sobą ważną treść i umożliwiają przetrwanie gatunku. Pod każdą emocją, której doświadczamy kryje się wartość lub myśl, w którą wierzymy. Jeśli zamiast dać się nieświadomie ponieść fali trudnych uczuć, przyjrzymy się emocjom i zbadamy skąd biorą one swoje źródło, możemy bliżej poznać siebie i czasem naprawdę siebie zadziwić. Aby jednak w ogóle być w stanie zwrócić uwagę do wewnątrz i przejąć odpowiedzialność za nasze emocje i postępowanie, warto najpierw zająć się kwestią poczucia kontroli. Bez tego dalej nie ruszymy.

Poczucie kontroli to przekonanie o umiejętności wpływania na warunki zewnętrzne, w tym sytuacje i ludzi. Ponieważ poczucie kontroli i sprawczości jest elementem, który podtrzymujemy dla poczucia bezpieczeństwa, obecna sytuacja pandemii rzuca wyzwanie naszym utartym schematom myślenia. Tym samym jest w stanie zachwiać poczuciem bezpieczeństwa, które może prowadzić do lęków, paniki i rozregulowania emocjonalnego. Chciałabym jednak, abyśmy zauważyli, że obecna sytuacja jedynie obnaża nasz brak kontroli sytuacji zewnętrznych, a nie tworzy go. Na co dzień żyjemy w iluzji kontroli, której zazwyczaj nie podważamy, nie analizujemy i budujemy przekonanie, że kontrolując warunki zewnętrzne możemy być szczęśliwi i bezpieczni. Prawda – na szczęście – leży gdzie indziej. Podejmowanie działań zmierzających do wpływania na świat zewnętrzny w celu osiągnięcia własnego szczęścia jedynie nas wyczerpuje. Natomiast koncentracja uwagi i działań na rzeczywistym polu kontroli, którym jesteśmy my sami (nasze emocje, myśli, zachowania) ładuje nasze baterie i przynosi więcej satysfakcji i harmonii. Dlatego też warto zadać sobie pytanie: ”Na co rzeczywiście mam wpływ?” i dbając o samopoczucie własne oraz innych, skoncentrować się na polu własnego wpływu; czyli: Mam wpływ na moje emocje, moje myśli i moje zachowania. To ja tworzę moje intencje do działania i ja decyduje jak reaguje i jak zachowuje się w odpowiedzi na zewnętrzne sytuacje.

W ramach lojalności wobec „pola kontroli”, będziemy się tutaj zajmować nie tym jak wpływać na bliskich, sąsiada, współpracowników, ale jak wpływać właśnie na siebie. A nasza równowaga i spokój mogą zainspirować innych. Zatem krok, który mamy do wykonania w budowaniu harmonii emocjonalnej to zmiana kierunku patrzenia: z innych na siebie. Przekierowanie to wymaga, abyśmy byli obecni tu i teraz, świadomi, trzeźwo myślący, szczerzy ze sobą i łagodni dla siebie. Ja nazywam ten proces „zaprzyjaźnianiem się ze sobą.” Jedyną osobą, która jest z nami obecna we wszystkich sytuacjach życiowych, w każdym momencie od narodzin do śmierci jesteśmy my sami. Warto, więc tę podróż odbyć z przyjacielem.

Trudności i kryzysy emocjonalne bardzo często mają swoje źródło w naszej bezradności wobec głównych motywacji, które kierują nami w życiu i które współdzielimy ze wszystkimi istotami zamieszkującymi naszą planetę (pierwsze dwa dotyczą również zwierząt). Są to: chęć osiągnięcia przyjemności zamiast bólu, zysku zamiast straty, sławy zamiast złej reputacji, pochwały a nie obarczenia winą. Nawykowe i nieustające próby osiągania bądź unikania, wprowadzają duże napięcie emocjonalne oscylujące w przedziale emocjonalnym: strach przed utratą czegoś co cenimy lub otrzymaniem niepożądanej rzeczy – a – nadzieją na spełnienie.

Taki system funkcjonowania wprowadza stan stałego, często nieuświadomionego podenerwowania i niepewności, które z czasem (poprzez utrwalenie) zaczynamy postrzegać jako naturalny sposób funkcjonowania. Owo nieświadome utrwalenie utrudnia rozpoznanie oscylacji pomiędzy strachem a nadzieją, a co za tym idzie zarządzania emocjami, które biorą źródło w tym konflikcie jak np.: zazdrość, agresja, smutek, duma itp. Będąc przepełnionymi trudnymi emocjami tracimy nasze pozytywne intencje oraz cele i coraz bardziej gonimy za kolejną zdobyczą, która w naszym wyobrażeniu ma dać nam szczęście. Niestety efektem jest pogłębiająca się dyssatysfakcja, zmęczenie biegiem i pytania: Ale czemu to nie działa? Co ze mną jest nie tak?

Co możemy zrobić, by przerwać to błędne koło?

  • Jedynym sposobem jest zatrzymanie się.

    Droga do dobrego samopoczucia wiedzie poprzez szczere przyjrzenie się naszym działaniom i ich konsekwencjom, uważność, bycie obecnym tu i teraz, w tym momencie, który właśnie się wydarza. Nie żyjemy w przyszłości ani w przeszłości. Jedyny moment, kiedy oddychamy jest tu i teraz. Jedyny moment, w którym czujemy jest tu i teraz. Im więcej uwagi poświęcimy na to co jest obecne w tej chwili, tym więcej spokoju i ważnych odkryć będzie w nas kiełkować.

  • Przeanalizujmy swoją siatkę kontroli.

    Poczucie bezradności, osłabienia, złość, panika mogą wynikać z nierozpoznania co tak naprawdę jesteśmy w stanie kontrolować, a co jest poza naszym zasięgiem. To co jest poza – odpuśćmy, przestańmy się tym mentalnie zajmować, a skoncentrujmy na tym, co możemy. Np.: Czy jesteśmy w stanie kontrolować przestrzeganie procedur przez innych? Zapewne nie. Ale czy sami możemy ich przestrzegać? Już raczej tak.

  • Warto zacząć dostrzegać rzeczy w naszym życiu, za które możemy być wdzięczni.

    Docenianie tego, co już mamy i budowanie zadowolonego/usatysfakcjonowanego umysłu, pozwala uspokoić pogoń za jeszcze…i jeszcze. Nasz umysł nigdy się nie nasyci, bo taka jest jego natura. Będzie raczej widział braki i ciemne strony, ponieważ tego go nauczyliśmy….ale tylko do momentu…gdy nie zaczniemy praktykować wdzięczności.

  • Pracując z emocjami pamiętajmy o przemijaniu.

     Żadna emocja nie trwa wiecznie. Taka jest ich natura – zmienna i nietrwała. W ciągu dnia możemy być zarówno radośni, zdenerwowani, po czym czuć smutek i znowu radość, poczucie winy itd. Większość emocji bardzo szybko mija. Te, które pozostają z nami dłużej – są wzmacniane i odtwarzane poprzez procesy myślowe. W trakcie kryzysu emocjonalnego przekazujemy sami sobie błędne, irracjonalne informacje, które utrzymują negatywne przekonania. Jeśli nauczymy się rozpoznawać ten proces, naszą wiarę w prawdziwość tych myśli oraz zaczniemy poddawać w wątpliwość nieomylność naszych sądów – wówczas nasze emocje nie będą już wydawały się takie groźne.

  • Akceptujmy bieżącą chwilę.

    Odpoczynek odnajdziemy wówczas, gdy przestaniemy emocjonalnie zmagać się z obecną sytuacją, na rzecz zaakceptowania wydarzeń takimi jakimi są  i nas samych takimi, jakimi jesteśmy. Nie oznacza to bierności i braku podejmowania działań w kierunku zmiany. Oczywiście, jeśli możemy dokonać pozytywnej zmiany to świetnie. Akceptacja polega na tym, że widzimy naszą podstawową dobroć, która jest w każdym z nas i dostrzegamy ją również w innych i w otaczającym nas świecie. To też zrozumienie, że każdy stara się najlepiej jak potrafi w danym momencie korzystając ze środków, które są mu dostępne.

  • Jeśli już wystąpiła sytuacja zapalna...

     …i jedziemy z górki na rollercoasterze (w dodatku z pasażerem na sąsiednim fotelu), to postarajmy się robić to świadomie od a do z. Gdy zobaczymy jak dużo nas kosztuje taka sytuacja, jak wiele szkód wyrządza i jakie przynosi konsekwencje dla obu stron, następnym razem może zechcemy świadomie odpowiadać na zachowanie drugiej strony zamiast nawykowo reagować. Aby być w stanie tego dokonać potrzebujemy uważności. Uważność (Mindfulness) pozwoli nam dostrzec lukę pomiędzy zewnętrznym bodźcem (np.: czyimiś słowami) a wewnętrzną reakcją (naszymi myślami i emocjami), która staje się bodźcem do nawykowego zewnętrznego reagowania. Dostrzegając nasze emocje, ich siłę i nasze tendencje do konkretnej reakcji warto wziąć głęboki oddech, powiedzieć sobie – stop – i sprawdzić naszą intencję. Czy intencja, z którą chcemy działać jest nakierowana na budowanie porozumienia czy na walkę? Jeśli chcemy się spierać i to daje nam szczęście – nasz wybór. Jeśli zaś nawyk wskazuje chęć ataku, ale głęboko w środku pragniemy porozumienia – ta luka daje nam czas na zmianę intencji. To zazwyczaj motywacja, a nie słowa same w sobie tworzą klimat rozmowy. Jeśli jesteśmy uważni – możemy z tego skorzystać.

Nasz świat od jakiegoś czasu bardzo przyspieszył. Nie mamy już tyle cierpliwości w czekaniu na odpowiedzi sms jak kiedyś na list. Wszystko ma być już, na teraz, natychmiast. Wciąż za czymś gonimy, od czegoś uciekamy, brak nam zrozumienia dla innych. Obecna sytuacja pandemii zmusza nas do zwolnienia, do zastanowienia się nad sobą, swoim życiem. Może nam pokazać jak bardzo oddaliliśmy się od siebie w poszukiwaniu więcej, lepiej” i skłania do refleksji: Czy znamy tą drugą osobę, która siedzi z nami przy stole? A najważniejsze: Czy znamy siebie i czy jeszcze lubimy siebie? Niezależnie jaka jest odpowiedź na to pytanie, mamy teraz dobry czas, aby zwolnić, pogłębić naszą znajomość siebie, zaprzyjaźnić się ze sobą, z innymi, ze światem.

Maitri

Czy Ty już też?