Czy nasze jedyne opcje to walka lub ucieczka?

O systemie kojenia w trudnych sytuacjach.

Obecny styl życia wraz z mocno promowanym konsumpcjonizmem nasila i stymuluje w nas wysoką reaktywność, przejawiającą się głównie pod postacią pożądania lub awersji, a tym samym wzbudza dwa systemy regulacji emocjonalnej – walcz lub uciekaj. Im dłużej funkcjonujemy w oparciu o pożądanie i awersję, tym trudniej dostrzec nam, że jest jeszcze trzeci sposób – oparty na współczuciu. Oczywistą, wobec utrwalonego funkcjonowania staje się myśl, że wprowadzenie do swojego repertuaru zachowania Systemu Kojenia opartego na współczuciu, nie będzie najłatwiejszym zadaniem. Jednak im częściej będziemy stosować ten system wobec siebie i innych, tym łatwiejsze i bardziej naturalne stanie się to dla nas. To tak jak trening na siłowni – pierwsze dni są najtrudniejsze – póżniej trenowane mięśnie zaczynaja lubić ten wysiłek i stają się sprawniejsze.

Jak to się stało, że tak trudno nam wspierać nas samych systemem, który jest dla nas zdrowy?

Nie posiadając wiedzy na temat mechanizmów naszego funkcjonowania, trudno nam zaobserwować i zrozumieć proces powstawania awersji i pożądania, to w jaki sposób kierują one naszym życiem i jak się nawzajem wzmacniają.  Edukując siebie w zakresie źródeł powstawania tych popędów, ich funkcji oraz wpływu – możemy nauczyć się rozwijać nowe metody radzenia sobie z nimi. I właśnie system kojenia współczuciem obecny i rozwinięty w trzeciej fali psychoterapii w nurcie Compassion Focused Psychotherapy (która zaczerpnęła swoje podwaliny z buddyzmu) daje nam to zrozumienie i tłumaczy jak zadbać o siebie, aby odzyskiwać równowagę wewnętrzną i hormonalną.

Zróbmy zatem małe ćwiczenie

Pomyśl o jakiejś trudności, która ostatnio była twoim udziałem. Może to być kłótnia z kolegą z pracy, albo nie udało ci się czegoś ważnego zrealizować, albo poczułeś/aś się samotnie. Zobacz siebie dokładnie swoimi oczami i pomyśl o tym, jak byś zareagował na siebie w tej trudnej sytuacji, co byś powiedział do siebie, w jakich słowach, jakim tonem głosu, z jakim wyrazem twarzy. Daj sobie na to chwilę.

Następnie wyobraź sobie, że zamiast ciebie w tej lub innej trudnej sytuacji jest małe dziecko, albo małe zwierzątko pełne cierpienia. Zauważ, co chciałbyś powiedzieć, jak zareagować na nie. Przyjrzyj się swojej mimice, mowie ciała i tonowi głosu.

Czym się te dwa doświadczenia różniły? Jak myślisz: kto poczuł się lepiej – ty z pierwszej sytuacji czy małe dziecko/zwierzątko w drugiej? W której sytuacji wykazałeś się większym współczuciem, a w której byłeś bardziej oceniający?

I jaki wynik?

Wyniki badań pokazują, że wobec siebie jesteśmy bardziej krytyczni, niż wobec przyjaciela potrzebującego pomocy. Dlaczego robimy takie rozróżnienie i zakładamy, że przyjaciel zasługuje na zrozumienie a my na krytykę? Często jest tak, że istnieje w nas wewnętrzne przekonanie, że jeśli będziemy siebie krytykować i oceniać i ośmieszać, to wówczas wymusimy na sobie pozytywną zmianę i po prostu poprawimy się. Jednak emocje, które generujemy wprowadzając siebie w takie doświadczenie (poczucie winy, wstydu, lęku) nie pomagają nam. Emocje te uruchamiają kortyzol, który dosłownie wygasza działanie obszarów mózgu odpowiedzialnych za uczenie się i kreatywność, a  w zamian wzbudza odpowiedź w postaci walki albo ucieczki albo zamarcia.

Zapraszam Cię zatem do przyglądania się sobie i słuchania swojego głosu wewnętrznego. Czy raczej stosujesz system kojenia siebie współczuciem w trudnych sytuacjach, czy walczysz ze sobą, bądź też od siebie uciekasz?

Następnym razem, gdy napotkasz trudną sytuację przyjrzyj się tonowi swojego głosu. Jeśli pojawi się głos krytyczny to wówczas poeksperymentuj.  Zapytaj siebie: Jakby to było dać sobie teraz ukojenie, zrozumienie i współczucie? Jak by to było zaopiekować się teraz sobą tak, jak bym się zaopiekował małym zwierzątkiem doświadczającym cierpienia?

Powodzenia i do zobaczenia na szlaku kojenia :)

Maitri

Czy Ty już też?